Fizycznie – bez obaw, duchowo – niepewność, obawa co usłyszę…
EDK rozpoczęłam bez obaw czy dojdę, jednak z każdym kilometrem zmęczenie stawało się zaskakująco dotkliwe. Każdy krok oddalał mnie od pewności siebie jednocześnie przybliżając do Niego. Zaczynało być coraz ciężej, zmęczenie stawało się coraz trudniejsze do zniesienia, każdy krok zaczynał bolec. Nigdy jeszcze Droga Krzyżowa nie była aż tak realna … Przyszedł czas aby zaprzeć się samej siebie, wziąć swój krzyż i iść … było ciężko, za ciężko … Oddalam wszystko i wszystkich, oddalam siebie … On przyjął i poprowadził dalej …
Jezu ufam Tobie, prowadź mnie już zawsze!
Ewa